Czy zastanawialiście się kiedyś jak Świętemu Mikołajowi udaje się jednej nocy rozdać prezenty wszystkim dzieciom na świecie? Naukowcy Uniwersytetu w Gothenburgu (Szwecja) postanowili przeprowadzić obliczenia na ten temat:
Na świecie żyje ok. 2 mld dzieci, ale ponieważ Mikołaj nie odwiedza muzułmanów, wyznawców hinduizmu, Żydów i buddystów, musi obsłużyć "tylko" około 380 mln z nich. Zakładając, że przeciętna rodzina ma 2,5 dziecka można wyliczyć, że Mikołaj ma w Wigilię do odwiedzenia około 152 mln domostw.
- To oznacza 900 wizyt na sekundę, jeśli założymy, że Święty planuje swoją trasę strategicznie i podróżuje ze wschodu na zachód, by wydłużyć 24-godzinną dobę - tłumaczy Stefan Lemurell, wykładowca na Wydziale Nauk Matematycznych Uniwersytetu w Gothenburgu (Szwecja).
Przyjmując, że domy są oddalone od siebie średnio o 100 metrów i że Mikołaj potrzebuje czasu na to, by właściwie zaparkować sanie, zsunąć się do domu kominem, rozdzielić prezenty do skarpet lub ułożyć pod choinką, bądź też po prostu rozdać je z worka, a następnie opuścić budynek, to jego sanie powinny lecieć z prędkością niemal 90 km na sekundę, czyli w przybliżeniu 265 razy szybciej niż prędkość dźwięku. Oznacza to, że najpierw Mikołaj przybywa do domu, a dopiero później dociera do tego miejsca jego "Ho ho ho", które wykrzyczał dolatując do danego miasteczka!
Jeśli założymy, że każde dziecko otrzymuje na święta prezent ważący 1 kg, to wszystkie prezenty łącznie musiałyby ważyć 380 000 ton.
- Jeden renifer może uciągnąć 200 kg, co oznacza, że święty potrzebowałby 1,9 mln latających reniferów do ciągnięcia swoich sań oraz paru dodatkowych na czas startu i lądowania - tłumaczy prof. Stefan Nilsson z Wydziału Zoologii.
Jeśli przeciętny prezent ma wymiary 10 na 20 na 20 centymetrów, to objętość wszystkich podarków wyniosłaby ok. 600 000 metrów sześciennych, co oznacza, że Święty i jego renifery musiałyby wygenerować ogromną ilość energii podczas przedzierania się podczas swojej powietrznej podróży.
- Przy szacunkowej prędkości z jaką porusza się Mikołaj, zarówno on jak i jego renifery eksplodowałyby i spaliły się w ciągu milisekund po starcie - dodaje Maria Sundin.
Ogólnie rzecz biorąc, te wyczerpujące i nierealne warunki pracy Świętego Mikołaja dają zdaniem szwedzkich badaczy podstawę, by w ogóle wątpić w jego istnienie... Ale zależy to tylko od tego w co wierzymy bardziej - w naukę czy w Świętego Mikołaja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz